Szczesliwe zdzblo trawy - Pawel Karpowicz
Autor przedstawia siedem sciezek rozwoju duchowego. Dowiesz sie, jak dzieki jodze skupic uwage na pracy z cialem, oddechem i swiadomoscia oraz za pomoca medytacji przezyc doswiadczenie samoobserwacji i koncentracji oraz uwolnic sie od dreczacych mysli. Mju Li, ubogiej bohaterce wplecionej w tresc ksiazki opowiesci, udalo sie zamienic zdzblo trawy na piekny dom i pole ryzowe. Dzieki temu zdarzeniu zrozumiala, ze gwarancja trwalego szczescia moze byc jedynie bogactwo duchowe. Ty rowniez przekonasz sie, ze nie ten jest szczesliwy, kto ma wszystko, ale ten, komu do szczescia wystarczy ozywcza kropla wody.
Fragment przedmowy Wojciecha Eichelbergera: "(...) ksiazka jest nasycona duchem buddyjskiego ekumenizmu, o ktory w praktyce bywa nielatwo. W rezultacie tego wszystkiego powstala krotka, napisana prostym jezykiem, tresciwa i madra ksiazka, ktora stanowi ciekawe i wartosciowe wprowadzenie do praktycznego, zywego buddyzmu a przy okazji do duchowosci Wschodu jako takiej".
Fragment ksiazki:
Lisc kapusty w strumieniu
Sedziwy mistrz zen Ojsen byl przelozonym kilku buddyjskich klasztorow, polozonych w gorzystej prowincji Japonii. Kazda z podleglych swej pieczy wspolnot odwiedzal zwykle raz do roku. Prowadzil wowczas nauczanie, rozmawial z mnichami, udzielal im wskazowek, sprawdzal ich duchowe postepy, troszczyl sie o wlasciwa organizacje klasztornego zycia, dbal o przestrzeganie ladu i porzadku.
Pewnego jesiennego popoludnia Ojsen wspinal sie waska, gorska sciezka, ktora biegla wzdluz strumienia. Podziwial malowniczy krajobraz. Przed jego oczyma w oddali slaly sie lagodne lancuchy gor, przyozdobione zywa zielenia iglastych drzew, traw i dzikich krzewow. Wsrod zielonej pokrywy wyroznialy sie skupiska poteznych bukow, ktore plonely jesiennymi barwami lisci: czerwienia, brazem, cynobrem, pomarancza, karminem. Pazdziernikowe slonce oswietlalo przestrzen, a jego promienie wydobywaly cudowne kontrasty pomiedzy blekitem nieba i ubrana w jasne kolory ziemia. Umysl mistrza Ojsena pozostawal lagodny, cichy i nieruchomy jak otaczajaca go natura. Od biegnacego wzdluz drogi potoku doplywal zapach dzikich ziol i wodnych roslin. Splywajaca z wysokich gor woda wiodla nieustanna rozmowe z licznymi kamieniami i glazami, z szumem przelewala sie pomiedzy waskimi skalami, zywo polyskiwala w sloncu.
Celem wedrowki mistrza byl klasztor polozony na Sarniej Gorze. Ostatnim razem opat odwiedzil to miejsce zima. Uplywal prawie rok od jego poprzedniej wizyty. Ojsen zaczal w pewnym momencie zastanawiac sie, czy praktyka medytacji i dyscyplina duchowa jest dostatecznie silna w tej mnisiej wspolnocie. Oddajac sie tym myslom kroczyl przed siebie. Jego czysty umysl zachowywal jednak ciagle przytomnosc. Kiedy znalazl sie niedaleko klasztoru, zauwazyl, ze wraz z wartkim nurtem strumienia plynie w dol lisc kapusty, wirujac w wodzie. „Hmm...” zastanowil sie mistrz. „Coz to, mnisi sa nieuwazni. Traca jedzenie. Lisc kapusty plywajacy w strumieniu?”
W jakims momencie, gdy droga skrecala lukiem w kierunku zachodu, czujne ucho mistrza wylowilo odglos krokow szybko zblizajacej sie osoby. Ktos energicznie zbiegal droga z gory, wzdluz strumienia. Ojsen odruchowo ustapil ze sciezki i stanal za pobliskim drzewem. Za chwile jego oczom ukazal sie mlody mnich z ogolona glowa. Nalezal on do klasztornej wspolnoty na Sarniej Gorze. Wzrok mlodzienca byl calkowicie skoncentrowany na wodnym nurcie. Nie zauwazyl stojacego za drzewem Ojsena. Mnich wypatrzyl wirujacy w wartkim nurcie lisc kapusty i zrecznym ruchem reki wylowil go. Oddychajac z ulga, glosno i gleboko, z zielonym lisciem w dloni powedrowal statecznie w kierunku klasztoru. Mistrz przygladal sie calemu nieoczekiwanemu zajsciu z wyraznym zainteresowaniem i rozbawieniem. Kiedy odglos krokow mnicha ucichl wsrod jodel i cyprysow, Ojsen - kiwajac glowa - powiedzial do siebie: „Teraz juz wiem, ze mnisi w tym klasztorze uczciwie praktykuja” i zawrocil, schodzac sciezka na dol.
Trzecia historia przedstawia interesujace nas zagadnienie przytomnej uwagi od jeszcze jednej strony.
Uwaga, kalosze
Zacny urzednik Gatto wywodzil sie z rodziny o dlugich tradycjach. Jego przodkowie sluzyli na cesarskim dworze, praktykowali tez z oddaniem nauki Buddy. Gatto od mlodego wieku studiowal buddyzm. Wiele obszernych sutr znal na pamiec i z duza latwoscia je cytowal. Ojciec zabieral ze soba mlodzienca do licznych mistrzow, dzieki czemu Gatto mogl czynic znaczne duchowe postepy. Kiedy Gatto skonczyl czterdziesty rok zycia, osiadl w rodowej posiadlosci - rozleglym domu, polozonym niedaleko pieknej gory Fudzi. Jego siedlisko otaczaly szeregi drzew wisniowych oraz sliw, wspaniale kwitnacych i pachnacych na wiosne.
W tamtym czasie Gatto byl juz osoba biegla w panowaniu nad swoim umyslem i zaawansowana w medytacji. Trzy razy w miesiacu urzednik odwiedzal mistrza zen Shonju, rezydujacego w pobliskim klasztorze. Odbywal z nim rozmowy i wspolne medytacje. Zadawal tez mistrzowi pytania dotyczace dharmy.
Gatto odwiedzil mistrza Shonju pewnego jesiennego dnia. Padal deszcz. Wyruszajac w droge ze swego domu Gatto zalozyl na nogi kalosze i zaopatrzyl sie w parasol. Omijajac rozlegle kaluze, ktore szybko tworzyly sie na wiejskim goscincu, dotarl do klasztoru, znajdujacego sie na niewielkim wzgorzu. Furtian otworzyl brame i poprzez waski korytarz Gatto dotarl przed drzwi pokoju mistrza. W tym miejscu zatrzymal sie, zdjal kalosze, oparl parasol o sciane, po czym zapukal i slyszac zaproszenie wszedl do srodka.
Mistrz Shonju podjal goscia zielona herbata. Cieply napoj przyjemnie rozgrzewal cialo przybysza. Po chwili milczenia i delektowania sie cieplym napojem Gatto zaczal opowiadac o swoich glebokich doswiadczeniach, ktore pojawily sie podczas medytacji. Mistrz sluchal uprzejmie i w skupieniu. W pewnym momencie przerwal dlugie wywody goscia: „Wybacz, czcigodny panie, ze wchodze w twoje slowa. Tak wiele mowisz o czujnym umysle, utrzymywaniu uwagi i medytacji. Znasz na pamiec wiele sutr. Zechciej mi wobec tego powiedziec, kiedy wchodziles do mnie, po ktorej stronie drzwi postawiles swoje kalosze?”
Gatto poczul sie calkowicie zaskoczony. Przez chwile sie zastanawial, lecz nie pamietal dokladnie po ktorej stronie drzwi umiescil kalosze, a po ktorej parasol. Kiedy rozzuwal sie, myslal o czyms innym i postawil obuwie machinalnie na podlodze. Przybysz spojrzal na mistrza. Na twarzy Shonju malowalo sie zaciekawienie i wspolczucie. Po dluzszej chwili klopotliwego milczenia Gatto odpowiedzial: „Nie jestem pewien”. „Tak wiec” - odrzekl mistrz cwicz - „dalej swoja uwage.”
Przytoczone wyzej historie wprowadzaja nas w kolejny istotny etap podrozy ku duchowemu przebudzeniu. Przez jakis czas wedrowac bedziemy wzdluz krainy swiadomosci.
Swiadomosc jest fenomenem, ktory najbardziej fascynuje medrcow, badaczy, naukowcow, terapeutow, psychologow, praktykow medytacji.
Spis tresci:
Przedmowa 9
Wprowadzenie 11
O czym ksiazka opowiada 19
1. Sciezka Pierwsza: Duchowe Podstawy Wedrowki 23
2. Sciezka Druga: Cialo, Oddech, Umysl 53
3. Sciezka Trzecia: Swiadomosc, Uwaga, Obecnosc 69
4. Sciezka Czwarta: Otwarcie Serca 101
5. Sciezka Piata: Cisza, Przestrzen, Medytacja 117
6. Sciezka Szosta: Sen, Wizja 131
7. Sciezka Siodma: Przebudzenie 153
Zakonczenie: Buddyzm, joga i nasze codzienne zycie 183
Dodatek. Adresy buddyjskich wspolnot oraz stowarzyszen jogi w Polsce 205
Kup Szczesliwe zdzblo trawy - Pawel Karpowicz w CzaryMary.pl